Forum miłośników morza i podróży

[maciej]

Wracając jeszcze do wież,to gdzieś musiała być chyba blisko jednostka wojskowa?

[Gość]

Macieju jednostka to była trochę dalej, natomiast blisko to była mała placówka.
Wówczas w Niechorze wychodziliśmy na plażę wyjściem koło kanału Liwka lub przy słynnym FWP KAPRYS.
Właśnie z tamtego miejsca na plaży były te piękne widoki zarówno w stronę niechorskiej latarni morskiej jak i w stronę Pogorzelicy z widokiem na wieżę WOP-u.
Naturalnie wtedy ten wał wydmowy był wysoki i wyjście na plażę przy słynnym w tamtych czasach Kaprysie prowadziło przez schody o konstrukcji stalowej ze stopniami drewnianymi. Mam takie zrobione pamiątkowe zdjęcie czarno białe na tych schodach z 1972r. Niestety dzisiaj po tych schodach pozostały już tylko wspomnienia, ponieważ morze pochłonęło przez te lata sporo plaży i linia brzegowa przesunęła się w głąb lądu.
Obecnie w tym miejscu wału wydmowego już nie ma, gdyż morze sukcesywnie przez te lata zabierało podczas jesienno-zimowych sztormów duże ilości piachu z wydm.
Wówczas wał wydmowy był na tyle wysoki, że dochodząc do plaży słyszało się z oddali szum morza, natomiast morza nie było jeszcze widać gdyż wał był na tyle wysoki że jeszcze zasłaniał ten piękny widok na morze.
Pomiędzy wyjściem przy Kaprysie a wyjściem przy kanale jest taki teren porośnięty lasem sosnowym i jest tam sporo takich "mini kraterów" w ziemi wszystko oczywiście porośnięte trawą i mchem.
W czasie jak wiał silny wiatr na plaży i zrywał parawany przenosiliśmy się tam i w takim kraterku położyliśmy się na kocu lub usiedliśmy na starym leżaku drewnianym.
Jak tam nam przygrzało słońce to można było się po prostu upiec, gdyż było to w takim zagłębieniu więc wiatr nie chłodził. Środki do opalania były dwa krem NIVEA lub olejek do opalania kupione w kiosku RUCHU obok campingu w Pogorzelicy.
Moi drodzy pomimo, że wówczas w pewnym sensie było skromniej, ale nie jak ja pomyślę to wszystkiego i tak nam wystarczało na tamtych wakacjach czy urlopach.
Ale jedno jest najważniejsze, wtedy była autentyczna radość i ten spokój i w pełni całą buzią korzystało się z wypoczynku i pobytu nad morzem, to jest coś co ja będę zawsze pamiętał i chwalił gdyż było to najwspanialsze czego dzisiaj. .....no proszę sami powiedzcie drodzy przedstawiciele średniego pokolenia ?
c.d.n Pozdrowionka

[Roman M]

Tym razem pisałem w okienku zbyt dużo i zdążyło mnie wylogować i tekst sobie poleciał ale to mój.
Sukcesywnie będę dopisywał o dawnym klimacie wakacyjnym, nastroju spokojnego letniego wypoczynku i tanich wakacji czy urlopu nad Bałtykiem.
Jeśli macie zapytania to proszę pytać

[Krzysztof]

Tak, kiedyś te wydmy były wyższe, A więc brzeg ulega erozji i to na naszych oczach.

[Roman M]

Jest to 40 lat jak pierwszy raz pojawiłem się na niechorskiej plaży i pamiętam jaka była wtedy linia brzegowa i wysokośc wałów wydmowych.
Ale obecnie widać i mam porównanie że w sumie sporo metrów plaży morze po prostu "zabrało".

[Krzysztof]

Na pewno kiedyś te wakacje inaczej wyglądały jak dzisiaj. Przede wszystkim były te dwutygodniowe turnusy pracownicze. Nie było komórek, więc nikt nie zakłocał spokoju. Nie było filtrów do opalania, był tylko jeden olejek do opalania w kiosku, ale też nikomu nie przychodziło do głowy przejmować się szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Mniejsza świadomość jak wiadomo daje większy spokój. Ale już nie jestem wcale tego pewien, że kiedyś dostęp do wakacji nadmorskich był szerszy niż teraz. Jeżeli pracownik nie dostał przydziału na wczasy, to po prostu nie jechał. A przydziałami rządziły wtedy tamte związki zawodowe wspólnie z zakładową instancją partyjną. Wiem, że bywało różnie. Jedni jeździli co roku (ci ze znajomościami), a inni co 3-4 lata. Ale prawda, jeśli już ktoś już wyjechał, to miał pełny spokój.

[Roman M]

Postaram się kontynuować dalej w najbliższy weekend.
W tej kwestii to Krzysztof masz w części rację i różnie to może bywało, ale wspomnę o tym również później.

[maciej]

A jak to bywało w czasie stanu wojennego??Czy ludzie jeżdzili nad morze,skoro był to czas przepustek??Wie ktoś coś na ten temat??

[Roman M]

Macieju postawiłeś pytanie o wyjazdy wakacyjne nad morze w tamtym czasie. Z tego co ja pamiętam to wyjazdy na skierowania wczasowe do zakładowych ośrodków i do FWP odbywały się normalnie.
Ja w lecie 1982r spędzałem urlop nad morzem na wybrzeżu środkowym w Jarosławcu i tam z tego co sobie przypominam nie było specjalnych ograniczeń co do przemieszczania się czy organizowania dyskotek.
Spędzaliśmy dwutygodniowy urlop w dużym ośrodku wczasowym normalnie korzystając z uroków morza, gdzie były i wieczorki zapoznawcze i pożegnalne czy dyskoteki, a jedynie nie chodziliśmy na plażę po godz 22.00.

[Gosia]

Roman jak Ty to wszystko pamietasz, dokładnie gdzie i w którym roku byłeś, bo z tego co piszesz dośc często jeździłes nad morze. Musisz prowadzic jakąś kronikę, przyznaj się

[maciej]

Ale był to czas,kiedy w sklepach były pustki,no to jak wam się żyło??Chyba że wybrzeże było lepiej zaopatrzone

[Krzysztof]

O ile ja pamiętam to taki okres w stanie wojennym, w którym nie można było jeździć bez przepustek, trwał krótko. W roku 1982 czyli kilka miesięcy po wprowadzeniu stanu wojennego pojechaliśmy maluchem na początku sierpnia do Krakowa na kilka dni, mieszkaliśmy na kempingu Krakowianka, gdzieś jeszcze mam takie czarno-białe zdjęcia. Potem na kilka dni do Zakopanego, też na kemping. Oczywiście z zaopatrzeniem było kiepsko, lecz wtedy czlowiek był mało wymagający. Pamiętam nad Morskim Okiem na dużym głazie była przyczepiona tablica i kwiaty upamiętniające tragiczne wydarzenia z kopalni Wujek. Nad morzem w 1982 roku nie byłem.

[maciej]

A mnie taka przepustka parę razy wyciągnela z opresji

[Roman M]

Gosia odpowiadam na Twoje zapytanie, ale niestety dotychczas nie prowadzę kroniki z moich wyjazdów czy to nad morze czy gdziekolwiek indziej.
Zawdzięczam to mojej pamięci i jak na razie pamiętam jeszcze dość dobrze niektóre szczegóły z tamtych lat.
Macieju, jak ja byłem wówczas w Jarosławcu w 1982r to z tego co pamiętam jedzenie w ośrodku wczasowym było dobre i w zasadzie nie mieliśmy potrzeby dodatkowo "dojadania" na zewnątrz ośrodka.
Ale i tak czasami wychodziliśmy na rybkę smażoną, frytki, gofry lody czy piwo i oranżadę, więc wcale nie było tak żle.
Być może nie było w sklepach pełnych półek z wyrobami delikatesowymi, ale podstawowe artykuły spożywcze i inne najpotrzebniejsze na wakacjach były, niektóre były również "na kartki" ale w sumie nie było żle, a za skierowanie
płaciło się opłaty na podstawie osiąganych zarobków.

[Gosia]

W takim razie masz niesamowitą pamięć, bo u mnie z tym bardzo kiepsko, jeśli chodzi o fakty historyczne i daty